Herbaciana myśl. Zapach, faktura, treść... O miłości fizycznej do książek.

Cześć! Z racji tego, że dziś jest Światowy Dzień Książki postanowiłam opublikować drugi post, po tym jak wydałam tag w środę.

Kilka lat temu na rynku pojawiły się audiobooki i ebooki, które jako tańsza alternatywa dla papierowych książek podbiła część świata. Właśnie, jak to jest - podbiła, czy nie podbiła?

Ja czytam książki od naprawdę długiego czasu. Pierwszy raz na Targach Książki w Krakowie byłam wraz z rodzicami w III klasie. Od zawsze twierdziłam, że książki mają coś w sobie. Można pozbyć się tego, co zwykłe i codziennie, by spotkać się z kimś innym i przeżyć bardzo tanim kosztem coś naprawdę niesamowitego. Jednak zawsze było coś jeszcze... Moment, w którym rozpakowuję przesyłkę z książkami i mogę czytać opisy z tyłu okładki, wąchać, dotykać, a nawet przytulać (tak, zdarzyło się). Może to trochę płytkie, może śmieszne, ale naprawdę jak czytam książkę nieraz ją wącham, oglądam i nie mogę do końca nacieszyć się jej obecnością. Nieraz ktoś próbuje przekonać mnie, że ebooki są tańsze, można w podróż brać wiele książek i jest przy tym lżej. Zawsze odpowiadam "NIE!". Nie dałabym rady kupić chyba tyle odbiorników ebooków czy tabletów, żeby móc poukładać je kolorami na półce, nieprawdaż? Wprawdzie słyszałam o zapachu książek w puszce, ale nie wyobrażam sobie siebie rozpylającej w moim pokoju zapach i włączającą ebooka. A poza tym zapachy i faktura książek, które można dotykać godzinami... No cóż, nieraz zdarzyło mi się słyszeć, że to graniczy z obłąkaniem, ale cóż, chyba tak już będzie... Chyba nie potrafię inaczej...

Bardzo dziękuję Wam za dotrwanie do końca tej mojej świątecznej refleksji. Z okazji Światowego Dnia Książki życzę Wam wielu książek na Waszej półce, mnóstwo pomysłów na kolejne lektury i tego, aby książki nigdy Wam się nie znudziły. Bo Światowy Dzień Książki, to głównie święto czytelników!

A wy, lubicie wąchać książki
/Z nosem w książce, Tea/

Komentarze

  1. Do mnie ebooki i audiobooki nie przemawiają kompletnie, nigdy ich nie kupowałam, nie kupuję i kupować nie będę. Wolę papierowe! Właśnie tak jak Ty, ze względu na to, że można wąchać, dotykać, przytulać. Uwielbiam to, jak średnio co drugi dzień posyłam listonoszowi niewinne uśmiechy, gdy przynosi kolejne kilku(nasto) kilogramowe paczki z księgarń i taszczy mi je aż do salonu, bo sama nie mogę tego unieść. Dziwię się, że chłop się jeszcze nie załamał i nie zbzikował przeze mnie :P W każdym razie nie wyobrażam sobie książek na czytniku. Ja chcę je mieć na półce i móc w każdej chwili na nie dumnie patrzeć. Świetny wpis!
    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapach książek jest cudowny! :) Ostatnio bardzo często czytam e-booki i jest to wygodna forma czytania, ale wtedy tak mi brakuje, książki papierowej, żeby ją dotknąć i poprzewracać kartki :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty