XX Targi książki w Krakowie- wrażenia Johamny

Zapraszam Was na niedługą relację z XX Targów książki w Krakowie oraz bookhaul. Nie wjem (Skutki czytania Love, Rosie) czy mam to nazwać prawdziwą relacją, czy też pomieszaniem narzekania z zachwytami.
Zacznijmy od minusów...
Wybrałam się na Targi w sobotę, czyli w dzień, kiedy były tam największe tłumy i niemal wszyscy się o siebie ocierali. Najgorsza jednak była sama organizacja- kilka bardzo popularnych wydawnictw ustawiono koło siebie w ten sposób, iż przejście z jednego do drugiego wynosiło może... metr? Półtora? 
Druga sprawa to parking- niby jest to 1700 miejsc, jednak trzy czwarte jest przeznaczone dla wydawców i autorów. Pewnie domyślacie się, gdzie musieli zaparkować moi rodzice. W błocie, jakieś pięćset metrów od hali. 
Zatem gratuluję organizacji.

Teraz przejdę do plusów.
Po pierwsze- tyle wydawnictw znalazło się w jednym miejscu! Większość z nich miała promocję, zatem Targi to chyba najlepsza okazja w roku, by zorganizować przełomowy bookhaul. Najbardziej jednak spodobało mi się stoisko wydawnictwa Otwartego. Cała ściana została pokryta neonowymi karteczkami z podpisami czytelników. Po drugiej stronie natomiast wisiały zdjęcia z Moondrive Camp. Bardzo pomysłowe!
Po drugie obecność autorów i wydawnictw angielskich. Rzadko kiedy czytam literaturę polską, jednak podczas Targów istniała możliwość zdobycia podpisu autora i porozmawiania z nim (robiłam to dwa lata temu).

Teraz przyszedł czas na bookhaul. Zresztą, nie tylko książkowy...
Zebrałam z dwadzieścia zakładek, jeżeli nie więcej. Najbardziej przypadły mi do gustu te od niePrzeczytane.pl i od Taniej książki.
Kupiłam ponadto pięć książek. Nareszcie zdobyłam The Goblet of Fire w całkiem przystępnej cenie. Nabyłam jeszcze torbę z napisem "#BOOK MORNING" od Książki w mieście.

Od góry:
1. Harry Potter and the Goblet of Fire- J K. Rowling
2. Zawsze stanę przy tobie- Gayle Forman
3. Sekretne życie drzew- Peter Wohlleben
4.Sekret- Charlotte Bronte
5. Wybrani- C.J. Daugherty







Krótko mówiąc- jestem zadowolona z zakupów i czekam na kolejne Targi książki, tym razem z lepszą organizacją.

/Johamna

Komentarze

  1. Zazdroszczę, że byłaś na Targach. Mi może uda się za rok. :) Ach, i ta torba z "#Book Morning" - cudowna!

    Pozdrawiam,
    Book Prisoner! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też byłam na targach w sobotę, na szczęście na miejsce przyjechałyśmy o dziewiątej trzydzieści, więc nie miałam problemu ani z parkowaniem, ani z kolejkami przed wejściem ;) Za to ścisk był straszny, momentami trudno było oddychać w tym tłumie, a najbardziej irytujące były wózki z dziećmi, taranowały ludzi i zabierały jeszcze więcej miejsca. Jak ci się udało zdobyć tyle zakładek?! Ja wróciłam tylko z pięcioma :( Za to również mam torbę Book Morning i uwielbiam ją <3 Kupiłam cztery książki i jestem z nich bardzo zadowolona.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, wózki z dziećmi był irytujące.
      Zbierałam zakładki zakładki prawie każdego stoiska, na które sie natknęłam :)

      Usuń
  3. Myślę, że nie ma naprawdę po co narzekać. Targi Książki to akcja tak cudowna, że oczekiwałam na nią ze wszystkimi konsekwencjami już miesiąc przed ich rozpoczęciem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi niestety nie udało się być na targach, ale mam nadzieję, że to się zmieni w przyszłym roku. Ale faktycznie, jeśli chodzi o miejsca parkingowe z tego co piszesz, to organizacja słaba. Ale przynajmniej udało ci się zdobyć świetne książki!
    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na recenzję książki "Ogniskowa" :)
    [bookmoorning.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Na Targach byłam, bo oczywiście byłoby wstydem się tam nie wybrać, kiedy się studiuje w Krakowie, tym samym mieszka... :D Jednak udałam się tam tylko w piątek do południa. Już wtedy było sporo tłumów, więc nie wyobrażam sobie nawet jak musiało być w sobotę. W pozostałe dni już nie poszłam, bo w zasadzie wyhaczyłam to, co chciałam, a dostać się tam komunikacją miejską to cóż... dużo trzeba mieć wytrwałości, gdy się mieszka na drugim końcu Krakowa i jedzie z trzema przesiadkami. xD
    Ogólnie faktycznie Otwarte miało super stoisko i chyba jedne z lepszych ofert - kupiłam "November 9" za raptem 25 złotych, gdy cena detaliczna to cztery dychy bez 10 groszy. Poza tym niektóre stoiska były bardzo ciekawe, inne z kolei bez polotu. ;) Ogólnie jednak targi zawsze spoko i za rok pewnie znowu tam wpadnę.
    Pozdrawiam i obserwuję,
    Ania.

    http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty